​​​​​​​Warszawa, którą najczęściej podziwiamy to ta z czasów belle époque, z historyzującymi, pięknie ozdobionymi fasadami kamienic i domów czynszowych Marszałkowskiej, Alei Ujazdowskich i Jerozolimskich, Mokotowskiej, Lwowskiej, Śniadeckich, Bagateli… W większości można ją jednak podziwiać tylko na starych zdjęciach, pocztówkach i planach miasta. Część z nich, jednak, zachowała się – w lepszym lub gorszym stanie. Ostatnia dekada XIX i pierwsza dekada XX wieku pod względem zmian i dynamiki rozwoju budownictwa dostarczyłyby materiału na osobną książkę. Dlatego też poniżej przedstawiam jedynie wybrane kreacje z tamtego okresu. Wybór siłą rzeczy będzie subiektywny.
Wypadałoby zacząć od wspomnienia o poprzedniku stylistycznym belle époque. Najbardziej efektowne były od końca XVIII i początku XIX w. ‘monumentalne’, klasycystyczne budowle. Powstawały głównie za sprawą inwestycji państwowych, i z rzadka – kilku bogatszych indywidualności. Mam tu na myśli np. dzieła Antonio Corazziego (nowe i przebudowane), jak Teatr Wielki (1825-33 – później przebudowywany), Pałac Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu i Bank Państwa przy pl. Bankowym (1823-28, ówcześnie ul. Rymarska), Towarzystwo Przyjaciół Nauk (Pałac Staszica, 1820-23) przy Krakowskim Przedmieściu, czy Pałac Mostowskich (1823). Do tego grona zaliczyć także należy Pałac Saskim przebudowanym przez Adama Idźkowskiego w l. 1839-42. Ten etap, Warszawa miła jednak za sobą w połowie XIX wieku.
Inwestycje budowlane z końcem wieku XIX zdominowane zostały przez rodzący od jakiegoś czasu kapitalizm, a co za tym idzie – inwestorów prywatnych. Zarówno indywidualnych jak i stowarzyszenia bankowców, przemysłowców czy po prostu większe firmy prywatne. Powstały kamienice czynszowe i siedziby przedsiębiorstw, rozmachem dorównujące, dotychczas, ‘najcelniejszym’ gmachom stolicy. I im poświęcimy tym razem uwagę, w układzie, w miarę możliwości, chronologicznym. Ale na początek mały wstęp ‘o ewolucji stylów’.
Od początku XIX wieku nowe gmachy wznoszone w Warszawie miały znacznie bardziej miejski charakter od ich, jeszcze barokowych, poprzedników. Te ostatnie – z bramą wjazdową, dziedzińcem przed i ogrodem za nimi, otoczone oficynami (entre cour et jardin) – stawały się coraz mniej praktyczne w związku z rozwojem miasta i zwiększającą się liczbą ludności oraz zmieniającą się strukturę społeczną. Mówiąc w skrócie: zajmowały za dużo miejsca. W zamian, coraz częściej, stawiano przyuliczne kamienice. Budowane na mniejszych działkach, były jednocześnie relatywnie wysokie co pozwalało nie tylko zaoszczędzić teren, ale i ‘upchnąć’ znacznie większą ilość, np. lokatorów czy lokali usługowych. Nie mniej, część z nich nadal wznoszono w pałacowej konwencji. Klasycyzm, stosowany powszechnie przy realizacji gmachów państwowych, zapożyczyli także inwestorzy prywatnymi. Powstawały budowle przyuliczne o nieco skromniejszych rozmiarach, acz nie mniej urodziwe, jak choćby kamienica Hołowczyca (1820, arch. Antonio Corazzi) kamienica Karola Bürgera (ok. 1820, arch. Fryderyk A. Lessel) czy kamienica Bentkowskich (1819-22, arch. Hilary Szpilowski), wszystkie przy Nowym Świecie.
Połowa XIX wieku to popis warszawiaka włoskiego pochodzenia – Henryka Marconiego, i jednocześnie początek eksperymentów z innymi nurtami historyzmu, przede wszystkim neorenesansem. W latach 1844-45 powstaje Dworzec Wiedeński o elewacjach utrzymanych w formach renesansu florenckiego. W latach 1853-58 wznoszony jest gmach Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego nawiązujący kompozycją zewnętrzną do renesansowych pałaców weneckich. Podobnie Hotel Europejski, oddany częściowo do użytku pod koniec 1856 r., a także Kościół pw. Wszystkich Świętych na pl. Grzybowskim, którego budowę zapoczątkowano w 1861 r., a ostatecznie ukończono w 1893.
Oczywiście przykładów mieszczańskiego klasycyzmu i neorenesansu było, a nawet nadal jest, znacznie więcej. Powyższe mają jedynie wskazać, wspomnianą wcześniej, drogę ewolucji. I tak, trochę na skróty ale konsekwentnie, docieramy do czasów kiedy wszystkie (albo większość) style połączyły swoje siły, aby upiększyć Warszawę.
Lata 70. XIX wieku – pierwsze realizacje 
Na początek dwa budynki powstałe w czasie kiedy warszawski historyzm architektoniczny dopiero się rodził. Jednocześnie były one jednymi z najlepszych i najpiękniejszych jego przykładów. Mowa o Pałacu Kronenberga (1868-71, arch. Georg F. H. Hitzig) i Kamienicy Granzowa (1879-80, arch. Witold Lanci).

Pałac Kronenberga przy pl. Małachowskiego, fot. Henryk Poddębski, 1930 r.

Kamienica Granzowa przy ul. Królewskiej, źródło: "Przegląd Techniczny" Tom XXXII, 1895 r.

Pałac Leopolda Kronenberga, pl. Małachowskiego (nie istnieje)
Budynek zaprojektował berliński architekt Georg Hitzig, dla przemysłowca i bankiera Leopolda Kronenberga, współfundatora Kolei Warszawsko-Terespolskiej, Kolei Nadwiślańskiej i udziałowca w Towarzystwie Akcyjnym Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej.Fasada Pałacu Kronenberga od strony pl. Małachowskiego (nr 4, nr hip. 1348) zwieńczona była formą hełmów, uwydatnionych nad linię dachu. Najbardziej charakterystyczną cechą budynku jest nawiązujący do renesansu francuskiego mansardowy dach. Motywem zaczerpniętym z włoskiego renesansu był portyk wgłębny z loggią w środkowym ryzalicie. U jej podstawy znajdowały się cztery kariatydy dłuta Leonarda Marconiego, bratanka wspomnianego Henryka Marconiego. Dwie z nich symbolizowały Mądrość i Energię. Do klasycyzmu nawiązywał trójkątny fronton z płaskorzeźbą w tympanonie (więcej grafik Pałacu). Wnętrza przeładowane były dekoracjami w przeróżnych stylach, od barokowej klatki schodowej, poprzez klasycyzującą (Pierwsze Cesarstwo) Salę Balową, bardziej ozdobny (w stylu Regencji) salon, aż po jadalnie i bibliotekę w stylu renesansu niemieckiego. Trudno o architekturę bardziej eklektyczną…
Kamienica Kazimierza Granzowa, ul. Królewska (nie istnieje)
Przy ul. Królewskiej 16 (nr hip. 1078D), Witold Lanci zrealizował projekt dla przedsiębiorcy Kazimierza Granzowa, właściciela jednej z największych w Królestwie Polskim cegielni, który dorównać miał przepychem dziełu Hitziga dla Kronenberga. Jednocześnie była to pierwsza chyba kamienica dochodowa w układzie i z podziałami wnętrz kopiowanymi później w innych ‘czynszówkach’, lepszej i gorszej klasy.
Również i w tym przypadku budynek nawiązywał charakterystycznym wysokim, mansardowym dachem, do odrodzenia w stylu wiedeńskim. Otrzymał eklektyczną fasadę, jednak ze znaczenie bardziej rozwiniętym programem dekoracji niż w przypadku Pałacu Kronenberga, nawiązującym do ówczesnej architektury Wiednia. Od strony ul. Królewskiej elementem dominującym był portyk, złożony z czterech kolumn korynckich podtrzymujących rozciągający się przez cztery osie balkon. Na nim, z kolei, ustawiono cztery posągi-kariatydy podtrzymujące kolejne balkonowanie. Fasada, także tutaj, zwieńczona była hełmami na trzech narożnikach, przy czym posiadały one silniej zaznaczony detal w postaci zdobionych facjatek flankowanych wazonami. Dodatkowo hełmy połączone były serią wazonów ponad gzymsem wieńczącym oraz kutym płotkiem biegnącym powyżej, wzdłuż krawędzi dachu. Zarówno ówcześni jak i późniejsi recenzenci i krytycy wytykali Lanciemu pewne błędy stylistyczne i techniczne, jednocześnie podkreślając rozmach i bogactwo z jakimi wykonano tę kamienicę.
Back to Top